Darłowo w okresie II wojny światowej
W tej części wystawy wkraczamy w rzeczywistość XX wieku. Wybuch I wojny światowej w Darłowie powitano entuzjastycznie. Spodziewano się szybkiego zwycięstwa i silnego państwa niemieckiego. Wojna jednak nie przyniosła oczekiwanego sukcesu. Klęska wojsk odbiła się na nastrojach ludności. W mieście wprowadzono ścisłą reglamentację. Brakowało żywności, węgla... Rozwijała się spekulacja, a ceny rosły zastraszająco. Nastąpił niewyobrażalny kryzys gospodarczy. Kiedy po dojściu Hitlera do władzy, Niemcy zaczęły przygotowywać się do podboju Europy, miasto znalazło się w centrum zainteresowania militarnego. Na podbudowie istniejącego już od poprzedniej wojny lotniska, stało się olbrzymim poligonem wojskowym. W 1938 roku na terenie poligonu ulokowanego w zachodniej części Darłówka, zaczęto budować tajemniczą budowlę, z lotu ptaka przypominającą kształtem przybrzeżne jezioro. Cały obszar budowli otoczony murem z 12-metrowej wysokości słupami, zamaskowany był folią i siatką, ażeby zmylić obserwatorów lotniczych przeciwnika. Do wnętrza prowadziła tylko jedna brama. W obrębie murów znajdowała się olbrzymia montownia dział, żelbetowe bunkry, pełniące rolę tarcz strzelniczych, koszary, schrony, magazyny, warsztaty oraz obrotnice artyleryjskie. Ze względu na swój niespotykany wygląd budowla ta znana jest nam dzisiaj jako „Koloseum śmierci” lub „Chiński mur”.
Na tutejszych terenach poligonu wojskowego, testowano kilkanaście typów ogromnych armat kolejowych i stacjonarnych, wszystkich nowych konstrukcji zakładów Kruppa. Największym z próbowanych dział był „Gustaw” (nazwany na cześć właściciela koncernu) o kalibrze 800 mm i zasięgu strzału do 45 km, przemianowany pieszczotliwie przez artylerzystów Dywizjonu Artylerii Kolejowej na „Dorę”, od imienia Dorothea.
W południowo zachodniej części awanportu powstała stocznia statków żelbetonowych, w której miały być produkowane tankowce i frachtowce. Zwodowano jedynie trzy kadłuby wykonane z lekkiego betonu
Do pracy do Darłówka już na początku lat 40-tych kierowano transporty jeńców i robotników przymusowych z całej okupowanej Europy. Pracowali ciężko za bardzo skromne wyżywienie. Widmo głodu sprawiło, że wykonywali drobny sprzęt ze słomy, drutu i drewna (skrzyneczki, świeczniki, talerzyki, zabawki), aby wymienić je na żywność, tak jak skrzyneczkę prezentowaną na naszej wystawie.
Na ekspozycji pokazujemy także fotogramy żelbetonowych statków, działa kolejowego oraz zachowane fragmenty murów po fabryce śmierci.
Słomiana skrzyneczka wykonana przez jeńców wojennych. Ze zbiorów muzeum. |
Fragm. „muru chińskiego", stan obecny. Fot. Krzysztof Barankiewicz |